Myślałam, że jestem tu tylko na chwilę…

Ale ta chwila trwa w najlepsze!

Rok w sieci, czyli pierwsze urodziny

Dziś mija dokładnie Rok odkąd uruchomiłam Prawnika na macierzyńskim. Sporo dobrego się wydarzyło i gdyby ktoś mi o tym opowiedział 23 października 2012 r. nie uwierzyłabym:

Prawnik na macierzyńskim zdążył się wypowiedzieć na łamach Mamo, To ja.

W ogólnopolskim Onetowym Konkursie Bloga Roku 2012, zaledwie po 3 miesiącach istnienia, znalazł się w pierwszej 10 blogów, które przeszły do kolejnego etapu, zajmując w nim 6 miejsce.

W Konkursie blogów Prawniczych organizowanym przez Polskiego Prawnika w kategorii: najpopularniejsze blogi – zajął 2 miejsce. Dostał kilka wyróżnień przez innych blogerów, jak np. nominację w Share week!, czy Liebster Blog.

Wreszcie Prawnik na macierzyńskim otrzymał zaszczytne miejsce i zasiadł w Onetowej Loży Blogów, dzięki czemu usunięto z mojej witryny przypadkowe i rozpraszające reklamy.

Byłabym zapomniała…Prawnik na macierzyńskim ma już ponad 1 tyś fanów na Facebooku.

Nie ukrywam, że mam sporą satysfakcję, że udało się tego wszystkiego dokonać, zachować regularność w pisaniu i na dodatek utrzymać was tutaj.

Pierwszy wpis – 23 października 2012 r.

Kiedy powstawał pierwszy wpis, mój urlop macierzyński powoli dobiegał końca. Niestety nie trwał 12 miesięcy, bo jak wiecie – jestem Matką Gorszego Roku.

Nie chciałam żeby przeminął wyłącznie na zmienianiu pieluch tym bardziej, że mimo gorszej matki, dziecko okazało się wspaniałe – tj. nadzwyczajnie litościwe i wyrozumiałe dla swojej matki. Potrafiło spokojnie leżeć sobie na kocyku i kopiąc nóżką w dyndającą nad głową zabawkę, gaworzyło i uśmiechało się do niej.

Robiło to na tyle cichutko i grzeczniutko, że matka w międzyczasie była w stanie oporządzić jego starszego brata, poskładać z suszarki pranie i rozdystrybuować je do szaf zainteresowanych, wstawić do pralki i rozwiesić kolejne, wyparzyć butelki, zrobić obiad i ogarnąć chałupę w ogóle.

Starczyło jeszcze czasu, na to, aby przelać na Worda aktualne przemyślenia, które matka wreszcie postanowiła je zmaterializować.

Pierwszy wpis wyznaczył kierunek

Jako pierwszy powstał tekst:

Prawnik na macierzyńskim, czyli o tym czy warto zajść w ciążę!!! Przepisy prawa a posiadanie potomstwa, tj. o tym dlaczego warto (lub nie) decydować się na dzieci.

Kiedy skończyłam go pisać zdałam sobie sprawę, że dotychczas nie czytałam cudzych blogów, a moja ignorancja w tym temacie jest tak dalece posunięta, że nie mam kociego pojęcia co należało uczynić, aby opublikować tekst w sieci.

Chwilę potem wyczytałam w Internecie, że w tym celu należało skorzystać z jakiejś platformy opartej na wordpressie. Znalazłam platformę Onetu, na której zarejestrowałam niniejszego bloga – swoje trzecie dziecko – z roboczą nazwą Prawnik na macierzyńskim, która wówczas przyszła mi na myśl.

Było to naturalne skojarzenie, zważywszy, że tekst pisałam na 10 rat pomiędzy przewijaniem, karmieniem a kołysaniem, z laptopem na kolanach i butelką mleka w rękach, przy akompaniamencie gaworzenia 4 miesięcznego malucha.

Potem dopiero się dowiedziałam, że nie ma czegoś takiego jak „robocza nazwa bloga”, bowiem nie da się jej zmienić.

Poszło w Internety…

Umieściłam swój tekst na platformie i niepewnie wcisnęłam „Opublikuj”. Poszło!

Zadziwiło mnie to, że rozszedł się jak świeże bułeczki. W tej chwili tekst O tym czy warto zajść w ciążę!!!, z którym chyba najbardziej jestem kojarzona ma już 6,5 tyś odsłon, ale tekst ten wcale nie jest rekordzistą.

Rekordowe odwiedziny i liczbę komentarzy zaliczyły następujące teksty:

Reforma edukacji, czyli 6-latek w szkole – 220 komentarzy i 158 tyś.odsłon
Rozmyśliłam się. Proszę oddać moje pieniądze! -173 komentarze i 108 tyś. odsłon
Islamska sprawiedliwość – 254 komentarze i 78 tyś. odsłon
Rower a chodnik dla pieszych – 44 komentarze i 30 tyś. odsłon

Teksty na stronie Onetu

Pamiętam, że któregoś dnia weszłam na swoją stronę i ze zdziwieniem stwierdziłam, że tego dnia odwiedziło mnie 100 tyś. osób, które nadal po niej buszują. Byłam kompletnie zdezorientowana – skąd taki tłum na stronie?

Wpadłam wręcz w panikę 😉

Wtedy ktoś z czytelników doniósł, że mój tekst wisi na głównej stronie Onetu i stąd to całe zamieszanie.

Od tamtej pory zdarza się to dość regularnie, co jednocześnie tłumaczy moje gigantyczne statystyki. Zdaję sobie sprawę z tego, że w dużej mierze to siła napędowa Onetu, ale mimo wszystko to miły gest, bo wiele ludzi tu zostaje i zostawia ślady w postaci komentarza.

Jednakże z drugiej strony szybko się przekonałam, że gdy tekst wisi na głównej należy się liczyć z tym, że stronę Prawnika na macierzyńskim odwiedzi cały przekrój społeczeństwa. Niekoniecznie pozytywnie nastawionym do mnie i moich gości zostawiających komentarze. Od razu mówię, że nie ma tu dla takich miejsca. Bezpardonowo i bez mrugnięcia okiem ich usuwam, bo założenie jest takie, że mamy tu przyjemnie spędzać czas i się nawzajem nie obrażać. Jeśli więc ktoś nie rozumie i nie respektuje polityki zostaje usuwany.

Prawa konsumenta a dzieci w koszyku supermarketowym

Jednym z tekstów, który zawisł na Onecie był tekst Rozmyśliłam się. Oddajcie moje pieniądze! Inspiracją do tego tekstu były zakupy w Lidlu, robione w towarzystwie moich dwóch wspaniałych, ale i kłopotliwych – z racji szczeniackiego wieku – synów.

Pamiętam, że po tym tekście oberwało mi się s t r a s z l i w i e po głowie za przewożenie dziecka w koszyku supermarketowym.

Dowiedziałam się wówczas, że Prawnik na macierzyńskim jest:

Matką nieodpowiedzialną, bo zabiera dzieci do takich miejsc jak supermarket;

Matką odpowiedzialną, bo zabiera dzieci do takich miejsc, prawdopodobnie dlatego żeby kupić im jedzenie;

Matką zdesperowaną, bo skoro zabiera dzieci do takich miejsc to znaczy, że biedaczka nie ma ich z kim zostawić;

Nadętym prawnikiem, który myśli, że może zabierać swoje dzieci do supermarketu;

Matką brudaską, której nie przeszkadza, że do koszyka wkłada się brudne dzieci i jedzenie jednocześnie;

Matką nieszanującą praw innych, a zwłaszcza osób starszych, które chcą zwrócić piżamę;

Matką dzieci – najwyraźniej – upośledzonych, skoro nie potrafią wysiedzieć spokojnie w koszyku;

Itd…

Było to dość komiczne, bowiem tekst w założeniu traktować miał o prawach konsumenta i żeby był lepiej przyswajalny, ubrałam go w przypadkowy stan faktyczny. Jednak prawa konsumenta nie były istotne, bowiem na czoło wysunął się wątek MATKI i jej dzieci.

Okazało się przy okazji, że stoi za mną stoi cała rzesza ludzi – niekoniecznie matek – którzy na szczęście nie­­­­­­­ mają matkom za złe, że wyprowadzają swoje dzieci w publiczne miejsca. Wszyscy oni wzięli mnie w obronę i muszę przyznać, że było to bardzo ujmujace 😉

Urodzinowy falstart

Muszę się wam przyznać, że już jedne Mini Urodziny wyprawiłam sobie 23 listopada w ubiegłego roku. Wówczas popularność tego bloga dosłownie mnie powaliła. Po zaledwie miesiącu okazało się, że Prawnik na macierzyńskim dorobił się tak wielu stałych czytelników, że uznałam, że zasłużyłam sobie na pierwszy kawałek tortu.

***

Dziś, w dniu moich prawdziwych urodzin, bardzo Wam wszystkim dziękuję za ten pierwszy rok i wasze towarzystwo. Mam nadzieję, że będziemy jeszcze wspólnie świętować nie jedną okazję.

about author

admin

related articles