Letnie stoisko z pamiątkami

Wybierając się na wakacje chcąc nie chcąc prędzej czy później skusimy się na zakup choć małej pamiątki czy to dla siebie, czy dla kogoś bliskiego. Choć mnogość straganów z pamiątkami, na większości których możemy znaleźć takie same lub bardzo podobne przedmioty sprawia, iż wydaje nam się, że na takim biznesie niewiele zarobimy to tak naprawdę osoby, sprzedające pamiątki w trzy czy cztery miesiące potrafią zabezpieczyć się finansowo na cały rok. Połowa czerwca, tydzień przed rozpoczęciem wakacji, dwa czy trzy tygodnie przed najazdem prawdziwego taboru turystów. Właściciele straganików rozpoczynają poszukiwania naiwnych osób, które za marne grosze będą rozprowadza ć ich towary. Pan za dmuchany balonik chce co najmniej dwadzieścia złotych, największy kosztuje niemal pięćdziesiąt do tego kocyki, pontony i dmuchane zabawki na plażę. Wszystko w dość wysokich cenach, myślę sobie- na pewno nikt nie będzie tak głupi, by zaopatrzyć się w cokolwiek z tego stoiska. Jednak po jednym dniu pracy na takich stanowisku nie mogłam uwierzyć w to, czego doświadczyłam. Utarg dzienny wyniósł niemal dwa tysiące złotych, a sezon dopiero miał się rozkręcić, na dodatek właściciel miał jeszcze trzy czy cztery podobne stoiska, na każdym chciał zatrudnić jednego sprzedawcę, który będzie pracował po dwanaście godzin przez siedem dni w tygodniu za niewiele ponad tysiąc złotych. Za pracę panu podziękowałam, jednak do dziś nie mogę wyjść ze zdumienia jak wiele można zarobić na takim niepozornym stoisku i jak wiele ludzie są w stanie wydać ot tak, lekką ręką. Rozstawianie takiego stoiska nie jest jednak sprawą łatwą, najpierw trzeba bowiem wygrać odpowiedni przetarg i zapłacić miastu bagatela co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych, by następnie móc na tym naprawdę zarobić. Niemniej jednak wydaje mi się, iż taka inwestycja naprawdę się opłaci, bowiem już po kilku dniach handlu pieniądze się zwracają, zwłaszcza jeśli mamy więcej niż jedno stoisko, a zakup towaru nie jest zbyt wielkim wydatkiem. Sprzedawane za dwadzieścia czy trzydzieści złotych baloniki w hurtowni kosztują kilka złotych, podobnie jak muszle i wiele innych letnich akcesoriów, które warte są grosze, jednak do nabywców trafiają za bajońskie sumy. Minusem biznesu jest z pewnością jego sezonowość, bowiem jeśli nie mamy innej pracy, to co zarobimy w czasie wakacji musi nam wystarczyć do następnego sezonu. A nie każdy potrafi rozsądnie zarządzać swoimi funduszami i planować wydatki z uwzględnieniem kilku kolejnych miesięcy. Poza tym praca na takim stoisku jest naprawdę ciężka, dlatego też nie dziwi mnie, iż właściciele poszukują taniej siły roboczej. Zważywszy na dzisiejszy brak zatrudnienia wielu młodych ludzi przyjmie taką posadę z pocałowaniem ręki. Poza tym czasami trudno nie mieć wyrzutów sumienia, kiedy patrzy się na dzieci, błagające rodziców o zabawkę za trzydzieści czy czterdzieści złotych, podczas gdy w hurtowni można nabyć ją za pięć czy dziesięć złotych. Taki biznes poniekąd opiera się na wyzysku innych, niemniej jednak bez tego nie dałoby się na tym zarobić.

about author

admin

related articles