Wakacje i urlop to czas beztroski

o ile beztroski tej coś nie zakłóci…

Urlop i małe dzieci

Jest cudownie gdy masz małe dzieci i możesz spędzić z nimi urlop. Jest jednak równie cudownie, jeśli masz wokół siebie dobrych ludzi, którzy zaopiekują się twoją dziatwą, dzięki czemu od czasu do czasu urlop możesz spędzić bez towarzystwa własnych dzieci. Doprecyzuję dla czepialskich – pisząc o „dobrych ludziach” nie mam na myśli obsługi lotniska, ale o planowanej i zamierzonej operacji tzw. „Na Kukułkę”, polegającej na podrzuceniu dzieci chętnym i zaufanym osobom z bliskiej rodziny, w dodatku przeprowadzonej w ten oto przebiegły sposób, że i dzieci i stęsknieni za dziecmi członkowie rodziny są szczęśliwi.

Mnie się to chyba udało.

Po tym jak uświadomiłam sobie jak bardzo beztroski może być mój urlop, czyt. wolny od matczynych od trosk, zaplanowałam go tak żeby spędzić go jak najdalej od czegoś co mogłoby mi o jakichkolwiek troskach przypomnieć.

To już mi się nie udało.

Stary plecak turystyczny

Całkiem niedawno robiłam porządek na strychu. Znalazłam tam swój plecak turystyczny z czasów liceum, z którym podróżowałam jeszcze podczas studiów. Od tego czasu biedaczysko walało się bezużytecznie po kątach, aż w końcu zapomniane wylądowało na strychu. Kiedy na początku sierpnia tego roku przypadkiem się nań natknęłam, zadałam sobie pytanie co z tym weteranem uczynić? Tak po prostu wyrzucić? Spojrzałam jednak na to „cudo” z rozrzewnieniem i zdecydowałam, że jego czas nie dobiegł końca. Parę dni później kiedy planowałam swój beztroski urlop, przypomniałam sobie o tym plecaku i stało się jasne jak i gdzie go spędzę.

Padło na Karkonosze, które znam jak dotąg głównie z zimowych wypraw. Odkurzyłam rzeczonego weterana i zaczęłam wrzucać do niego niezbędny ekwipunek.

Pakowanie

Nie mogłam się spodziewać, że pakowanie się w plecak, który ostatnio był używany przeze mnie 15 lat temu sprawi mi tyle przyjemności! Pakowanie zajęło mi niecałą godzinę, w czasie której poczułam się dosłownie o 15 lat młodsza. Nie sądziłam że istnieje takie proste przełożenie 😉 Byłam tak dalece ukontentowana, że w tamtym momencie myślałam, że gdybym nawet musiała ze swojego beztroskiego urlopu zrezygnować, to i tak było warto było choć przez chwilę poczuć ten młodzieńczy zew natury.

Na szlaku

Na szczęście urlopu odwoływać nie musiałam i wkrótce razem z moim plecakiem weteranem znalazłam się na szlaku, który powiódł mnie od schroniska na Hali Szrenickiej, przez Schronisko Odrodzenie, Pod Łabskim Szczytem, rozmaite Czeskie Budy, moją ukochaną Strzechę Akademicką, do której jak wiecie – mam sentyment i Samotnię – najstarsze schronisko w Polsce.

Nocowanie w schroniskach sprawiło, że poczułam się jak na obozie. Prąd nie zawsze jest, więc komórki nie naładujesz, ciepła woda dostępna tylko w określonych godzinach. Weźmy np. taką Strzechę – zdaje się, że mieści ponad 100 turystów na 3 piętrach, którym oferuje 1 wspólną łazienkę na piętrze. Powiedziałabym taką łaźnię – damską i męską. Żeby skorzystać należało ustawić się w odpowiedniej kolejce.

Oczywiście korzystałam i to nie jeden raz, bo mój urlop nie dość, że należał do „wyczynowych” biorąc pod uwagę liczbę pokonanych kilometrów razem z ciężkim plecakiem, to jeszcze przypadał na najgorętszy tydzień w trakcie minionej fali upałów, w czasie którego temperatura nie schodziła poniżej 30 stopni C. Nie pytajcie mnie dlaczego mój plecak był taki cięzki i broń Boże nie pytajcie, czy wzięłam na szlak konserwy, chleb i takie tam… W każdym razie wy tego nie róbcie, jeśli zamierzacie iść w Karkonosze.

Miałam też ze sobą klapki pod prysznic, jednorazową reklamówkę – o funkcji „kosmetyczki”, do której wsadziłam miniaturkę szamponu, mydło i szczoteczkę z pastą – pokornie ustawiałam się w tej kolejce do prysznica, ciesząc się przy tym jak dziecko. Znowu ubyło lat!

Kolejnym powodem do zadowolenia był fakt, że okazało się dzięki temu, że od marca staram się regularnie biegać, mogę takie Karkonosze bez żadnego problemu (za to z cięzkim plecakiem) przejść bez zakwasów. W Karpaczu, w którym wylądowałam na koniec wycieczki odczuwałam wręcz niedosyt 😉

Nie będę się rozpisywać nad urokiem karkonoskich przełęczy, stawów, Śnieżnych Kotłów, skałek, bo podejrzewam, że moje zachwyty i tak nie będą w stanie oddać ducha tej wyprawy. Jeśli jesteście ciekawi jak to jest odmłodnieć w tydzień, proponuję odszukać swój stary plecak i beztrosko ruszyć w góry. Niekoniecznie z konserwami.

Każda beztroska ma swoje granice

Moją beztroskę zakłóciło kilka zatrważających faktów. Zaczęło się od Szklarskiej Poręby mojej bazy wypadowej. Siedzę sobie na tarasie pensjonatu położonego przy ul. Hutniczej, tuż przy lesie i szlaku turystycznym, z którego mam właśnie zacząć wędrówkę i delektuję się tymi „cywilizowanymi warunkami”. Piję kawę, analizując mapę górskich szlaków. W przerwie z przyzwyczajenia, odpalam na komórce ostatnie wiadomości. Niestety od razu natrafiam na informację, że co najmniej 8 osób zginęło, a 128 zostało rannych w zamachu, do którego doszło w piątek nad ranem w Afganistanie. Eksplodował samochód pułapka, bez wątpienia był to zamach samobójczy.

Kiedy zamyślona nad tą tragedią zastanawiam się, kiedy to do naszej zachodniej cywilizacji dotrze ta przerażająca prawda, że mamy wojnę, prawdziwą wojnę, w której zachodnia cywilizacja przegrywa m.in. przez poprawność polityczną, nakazującą np. przyjmować nam uchodźców z krajów islamskich, na taras wpadają właściciele pensjonatu, w którym przebywam. Każą mi wynosić się z tego tarasu i najlepiej zamknąć w pokoju, po czym zamykają pośpiesznie drzwi zewnętrzne od budynku. Okazało się, że właśnie policja podczas kontroli prowadzonej na ul. Hutniczej (na której akurat znajduje się mój pensjonat) natrafiła na przewożonych w dostawczym fiacie 23 uchodźców z Syrii, 5 z Afganistanu i 3 z Jemenu. Zatrzymany do kontroli kierowca rzucił się do ucieczki. Ponieważ Policji nie udało się go od razu zatrzymać – w całej okolicy trwała obława. Istniało podejrzenie, że uchodźcy skryli się na „naszym podwórku”. Szopka trwała jakiś czas zanim tych ludzi połapano. Co z nimi teraz uczynić? Oto jest pytanie…

Zaledwie kilkanaście godzin potem, kiedy tak już leżałam sobie na zboczu górskiego szlaku oddychałam świeżym powietrzem i zbierałam siły na kolejne kilometry, nieopatrznie skorzystałam z resztek baterii w komórce. Dowiedziałam się, że Polak-dżihadysta zginął w samobójczym zamachu, był jednym z terrorystów, którzy dokonali samobójczego zamachu na rafinerię w Iraku w czerwcu tego roku. W wyniku jego ataku zginęło 11 osób, a 27 zostało rannych.

Następnie – to juz zupełny przypadek, bo nie interesuje mnie sport w tv – przeczytałam, że piłkarz stambulskiego klubu Fenerbahce SK i reprezentant Turcji Mehmet Topal jechał wraz z kolegą samochodem, kiedy to ich pojazd został ostrzelany w ramach ataku terrorystycznego.

Kolejnego dnia wpadła mi inna wiadomość, że na zatłoczonym targu Dżamila w szyickiej dzielnicy Bagdadu doszło do serii ataków, m.in. eksplodowała wypełniona materiałami wybuchowymi ciężarówka. Do ataku terrorystycznego przyznało się Państwo Islamskie.

Przeczytałam także, że liczba zabitych w wyniku ataku terrorystów z Państwa Islamskiego w libijskim mieście Syrta, przekroczyła 170 osób. Podłożem walk były nieporozumienia między lokalnymi islamistami a ekstremistami. Już pierwszego dnia walk, członkowie Państwa Islamskiego zamordowali 30 mężczyzn. Natomiast kilkudziesięciu członków ich rodzin wypędzili z domów i zmusili do opuszczenia dzielnicy, którą zamieszkiwali. Masakra trwała dwa dni.

Z kolei 15 sierpnia 2015 r. palestyński terrorysta wbił nóż w plecy izraelskiego żołnierza w pobliżu punktu kontrolnego Tapuah w Samarii. Pozostali żołnierze zastrzelili napastnika, który okazał się 16-letnim Palestyńczykiem. Ranny żołnierz został przewieziony do szpitala. Wcześniej zaatakowany został inny izraelski żołnierz, który usiłował podać wodę 19-letniemu Palestyńczykowi w Samarii.

17 sierpnia 2015 w centrum Bangkoku w kaplicy Erawan eksplodowała bomba rurowa. Według tajskich mediów na miejscu zostały znalezione i rozbrojone dwa inne ładunki wybuchowe.

Na dokładkę jeszcze kilka komunikatów ze strony MSZ, którą śledzę od czasu do czasu, ostatnio z uwagi na planowany przez moich bliskich znajomych wakacyjny wyjazd do Turcji.

(komunikaty pierwsze z brzegu)

Tunezja – MSZ ostrzega przed „wzrostem aktywności grup terrorystycznych i zamachami kierowanymi również przeciwko turystom”. Resort odradza wyjazdy do tego kraju.

Egipt – MSZ ostrzega przed „nasileniem się działalności grup przestępczych oraz możliwością ataków na zagranicznych turystów”.

Turcja właśnie – w związku z działaniami zbrojnymi na pograniczu turecko-syryjskim oraz turecko-irackim i niestabilną sytuacją również w innych rejonach południowo-wschodniej Turcji, Ministerstwo Spraw Zagranicznych stanowczo zaleca obywatelom polskim powstrzymanie się od podróży w te regiony kraju.

Na koniec doadła mnie jeszcze jedna informacja, że niejaki Hamza bin Lanen, syn zabitego w 2011 lidera Al-Kaidy Osamy bin Ladena, w specjalnym nagraniu zaapelował o działanie na szkodę USA i Izraela na całym świecie.

Na szczęście wylądowała mi się komórka. Postanowiłam, że podczas moich wakacji więcej jej nie naładuję…

about author

admin

related articles