Z próżnego i Salomon nie naleje

A pan Premier – tak!

O wzruszającej polityce naszego rządu.

Za oknem leje i leje. Tegoroczna Majówka na razie nam pogodowo nie dopisuje. Może się to jednak zmieni, bo cuda się przecież zdarzają. Tak w pogodzie, jak i polityce…

Mimo tego ponurego i sarkastycznego nastroju, jaki mnie dopadł – niosę dobrą wiadomość dla wszystkich matek pierwszego kwartału.

Wprawdzie spodziewam się, że wieść ta już dotarła do większości zainteresowanych, ale zobowiązałam się do bieżącego informowania w tej sprawie, a zatem czynię swoją powinność.

Dwa tygodnie temu przedstawiłam powody, dla których nowelizacja przepisów wprowadzających roczne urlopy rodzicielskie miała nie objąć matek pierwszego kwartału.

Powody były obiektywne, zarówno o charakterze prawnym, jak i finansowym.

W miniony piątek pan Premier ugiął się jednak pod żądaniami proszących go matek i zapowiedział, że powody finansowe, o których wspominałam na blogu, odchodzą w niepamięć. Podobno ta „serdeczna presja rodziców” urzekła pana Premiera do tego stopnia, że obiecał sięgnąć do funduszy z jakiejś cudem ocalałej skarpety Skarby Państwa.

Ta obietnica oznacza, że rodzice, którzy doczekali się dzieciątka po 31 grudnia 2012 r., a przed 18 marca 2013 r. także załapią się na wydłużony rodzicielski, mimo, że wszystko wskazywało, że będzie inaczej.

Ciekawi mnie, jak w tej sytuacji pan Premier wybrnie z problemów natury prawnej. Wprawdzie domyślam się, że skoro pokonaliśmy już ten zasadniczy problem, jakim był brak kasy, to pozostałe przeszkody z pewnością też uda się pokonać.

Zastanawiam się teraz jak ustawodawca to zrobi. Czy uda mu się wprowadzić ustawę w życie odpowiednio wcześniej? Czy może wprowadzi coś na kształt urlopu pomostowego, o którym pisałam ostatnio.

Wkrótce się przekonamy i wówczas Wam o tym napiszę. Na ten moment zawieście proszę pytania w stylu: co mi przysługuje jak urodzę…, czy mnie obejmie…

Nie będę w stanie na nie odpowiedzieć w 100% zanim ustawa nie wejdzie w życie. Jak widać wszystko się może jeszcze zdarzyć.

Dodam jeszcze, że przypływie ubiegłotygodniowej dobroduszności pan Premier obiecał tańsze przedszkola i pewną modyfikację reformy szkolnictwa, która miała dotknąć sześciolatków.

Chwała mu za to!

Jak patrzę, na mojego roztargnionego czterolatka, który na swoje „nieszczęście” urodził się w grudniu, to kompletnie nie wyobrażam go sobie za rok w szkole.

Niemniej, jeden z polityków wywodzących się z partii, która stoi po stronie sprawiedliwości, a do której mi, przedstawicielce zawodów prawniczych – paradoksalnie zawsze było daleko, bardzo celnie podsumował ostatnie gesty pana Premiera.

about author

admin

related articles