Prawnik na macierzyńskim i Veturilo

0
68
Rate this post

O przełomowym odkryciu Prawnika na macierzyńskim, zapale do jazdy na rowerze po mieście i o tym, co kryje w sobie regulamin Veturilo.

Komunikacja w zatłoczonym, gorącym mieście

Podróże po centrum stolicy w letnie upały pozostawiają wiele do życzenia. Jak powszechnie wiadomo, dysponujemy jedną linią metra – z północy na południe, więc trzeba mieć wyjątkowego farta, żeby akurat kierunek ten przypasował. Mi np. nie pasuje w ogóle. W tramwaju i w autobusie gorąco i niestety na ogół śmierdząco (przepraszam za dosłowność, ale ten kto podróżował, ten się ze mną zgodzi). W samochodzie bardziej komfortowo, ale trzeba stać w korku, poświęcić około 20 minut żeby znaleźć miejsce do zaparkowania i co najmniej 25 zł na opłatę za dzienne parkowanie.

Dlatego z zazdrością obserwowałam zachodnioeuropejskie zwyczaje, zgodnie z którymi studenci, biznesmeni, matki, ciotki, dziadki i każda inna grupa społeczeństwa bez względu na status przemieszcza się po mieście … na rowerze. Dochodzi do tego kolejny pozytywny aspekt – zdrowotny. I jeszcze kilka innych przemawiających za tym, że wprowadzenie takich zwyczajów to ruch we właściwą stronę.

Najbardziej podobała mi się idea polegająca na tym, że rowery te są „wspólne”, publicznie dostępne i można je odstawić w dowolnie wybranym miejscu.

I nikt ich nie kradnie!

Veturilo w Polsce

Okazuje się, że Europa zawitała do Polski. Podobne systemy rowerowe, jak te – dajmy na to w Holandii – funkcjonują już w Poznaniu, Wrocławiu i dotarły także do stolicy.

Ze wstydem przyznaję, że od kilku miesięcy codziennie bezrefleksyjnie przechodziłam koło tzw. terminali rowerowych w drodze do kancelarii CDZ i z powrotem.

Aż nagle doznałam olśnienia!

Przecież ten rower to doskonałe rozwiązanie dla Prawnika na macierzyńskim!

Zlokalizowałam jedną stację rowerową nieopodal kolejki tuż pod hotelem Marriott, przez który codziennie przechodzę, a kolejną stację – tuż pod biurem CDZ, w której mogłabym rower odstawiać.

Postanowiłam więc przesiąść się z butów na pedały – Veturilo – i zasmakować tego miejskiego, rowerowego stylu życia.

Procedura rejestracji i zawarcie umowy

Pomysł na tyle mi się spodobał, że po dwóch dniach dojrzewania postanowiłam na poważnie zgłębić temat. W tym celu odwiedziłam stronę

Veturilo 3.0


.

Okazuje się, że aby skorzystać z roweru Veturilo, należy się uprzednio zarejestrować w systemie Nextbike podając m.in. swój numer telefonu. Rejestrując się otrzymasz swój identyfikator. Trzeba go zapamiętać, bo razem z numerem telefonu będzie służył do każdorazowego logowania do systemu.

Należy też zawrzeć odpowiednią umowę.

W naszej świadomości zawarcie umowy kojarzy się wyłącznie z podpisaniem jakiegoś papierka. Ale tak naprawdę zawrzeć umowę można również w inny sposób.

Dla przykładu – kiedy twoja noga przestępuje próg tramwaju, wtedy także zawierasz umowę w sposób dorozumiany – umowę o przewóz, z tytułu której powinieneś zapłacić przewoźnikowi wynagrodzenie – w tym przypadku będzie to oznaczało konieczność wykupienia biletu.

Podobnie jest także wtedy, kiedy będziesz chciał wypożyczyć rower miejski Veturilo. W tym przypadku jednak zawarcie umowy następuje z momentem akceptacji regulaminu.

Jak przystało na osobę zwichrowaną zawodowo, przed wyrażeniem zgody na regulamin Veturilo, przeanalizowałam jego zawartość.

Charakter prawny umowy

Choć w regulaminie Veturilo pojawia się słowo „wypożyczyć”, z prawnego punktu widzenia jest to rower wynajęty, a nie wypożyczony.

Umowa pożyczki charakteryzuje się bowiem tym, że pożycza się rzeczy oznaczone co do gatunku i ilości, a następnie oddaje się taką samą ilość w takim samym gatunku, ale nie konkretnie pożyczaną rzecz.

Przykładowo, gdy pożyczam od sąsiadki 1 kilogram brązowego cukru na ciasto, nazajutrz oddaję odkupiony 1 kilogram brązowego cukru, ale to już nie będzie ten sam cukier, który wzięłam od sąsiadki (bo tamten jest już w cieście).

Z Veturilo jest inaczej – bierzesz bowiem ze stojaka rower o nr 6352, a następnie musisz oddać ten konkretnie rower, tj. nr 6352. Nie jest dozwolone, aby w zamian 6352 oddać swój z komunii.

A zatem prawnie będzie to prędzej umowa najmu, ale nie kłóćmy się o nazewnictwo.

Opłaty za korzystanie z Veturilo

Z regulaminu Veturilo dowiaduję się, że niezbędną jest początkowa wpłata 10 zł na tzw. rozruch, ale główna idea Veturilo jest taka, że pierwsze 20 minut pedałowania jest bezpłatne.

Korzystanie z roweru pomiędzy 21 a 60 minutą od jego wzięcia – kosztuje 1 zł.

Druga godzina – 3 zł, trzecia – 5 zł, czwarta i każda następna godzina – 7 zł.

Taki układ mnie w pełni satysfakcjonuje, bowiem w moim przypadku do szczęścia (czyt. od stacji rowerowej przy Hotelu Marriott do dotarcia do kancelarii CDZ) potrzebne jest mi max 10 minut, a zatem wygląda na to, że spokojnie się zmieszczę w przewidzianym limicie czasowym. No chyba, że stanę po drodze w cukierni na kawę i jagodziankę (a niestety taką kuszącą cukiernię po drodze mijam).

Kara za zniszczenie lub zaginięcie roweru

Ważne jest, aby wziętego roweru nie zostawiać na ulicy bez zabezpieczenia, bowiem jeśli Veturilo ci ukradną, będziesz zobowiązany do zapłaty 1.770 złotych.

A zatem Prawniku na macierzyńskim – jeśli zapach jagodzianek zwabi cię na tyle, że nie dasz rady mu się oprzeć, pamiętaj, żeby wykorzystać linkę zabezpieczającą (na 4 cyfrowy kod), w którą wyposażony jest każdy rower. Inaczej może to być najdroższa jagodzianka w twoim życiu.

Miejsce użytkowania

Rower Veturilo jest przeznaczony do jazdy po mieście Warszawa.

To oznacza, że muszę zwalczyć w sobie pokusę rozpędzenia się i dojechania nim do samego domu, a nie tylko do kolejki, z której na co dzień korzystam. Miałabym wówczas następujący problem, mianowicie nie miałabym gdzie roweru odstawić (stacje Veturilo są w centrum miasta), a za brak odstawienia roweru na noc, a ścisłej – za przekroczenie 12 godzin korzystania – pobierana jest opłata 200 zł. Kilka takich nocy w towarzystwie Veturilo i w zasadzie płacisz tyle, ile wydałbyś na własny nowy rower, a więc opcja zdecydowanie nieopłacalna.

Sposób wypożyczenia roweru

Teoretycznie to proste i wydaje się, że nawet taka oporna głowa do wszystkich technicznych rzeczy, jak głowa Prawnika na macierzyńskim ma szanse temu podołać.

Wygląda mi na to, że wystarczy podejść do wybranej stacji, wpisać swój numer telefonu i przydzielony numer PIN. Potem wybiera się jeden ze stojących rowerów w danej stacji i wbija się jego numer. Urządzenie, w odpowiedzi na powyższe, powinno podać kod do linki roweru, którą to linką rower teoretycznie powinien być przypięty do stojaka.

Potem wsiadasz, jedziesz i podziwiasz Warszawę z siodełka.

Jeśli skończysz korzystać z roweru, powinieneś odszukać najbliższe urządzenie (tzw. terminal) i odstawić go w jednej ze stacji Veturilo (z mapy wynika, że w Warszawie jest cale mnóstwo takich punktów). Jak zapiszczy elektromagnes podczas odstawiania Veturilo, w urządzeniu powinien pojawić się komunikat: „Zwrot roweru o numerze xxxx został przyjęty. Dziękujemy”.

Wtedy możesz spokojnie się oddalić. W przeciwnym razie, tj. w przypadku braku poprawnego zwrotu roweru, będą naliczane opłaty za dalsze z niego korzystanie, o czym dowiesz się z SMSa.

Prawnik na macierzyńskim adwokatem diabła

W tym miejscu pojawiło mi się pytanie, na które nie znalazłam odpowiedzi w regulaminie.

Co jeśli chcę zwrócić rower w danej stacji, a wszystkie stanowiska są zajęte i nie ma wolnego elektromagnesu, do którego można by go wpiąć?

Z pomocą przychodzi mi zakładka FAQ, z której wynika, że w takiej sytuacji nie trzeba szukać innej stacji rowerowej (ufff, bo w takim przypadku mogłabym nie zdążyć na rozprawę), ale można rower zwrócić przypinając go do innego roweru i ręcznie wprowadzić jego numer w urządzeniu, a tym samym dokonać jego formalnego zwrotu.

HA! Albo mi się wydaje, albo w tym rozumowaniu jest luka i potencjalne pole do nadużyć. Jeśli odstawię w ten sposób rower (tj. nie do elektromagnesu, a jedynie na linkę), dokonam jego faktycznego zwrotu w urządzeniu, które potwierdzi mi zwrot roweru, to potem (znając kod do linki) mogę go z powrotem odpiąć skoro rower nie będzie wpięty do elektromagnesu i już nie będzie mi naliczana opłata za jego użytkowanie. Ale uświadomiłam sobie, że chyba przesadzam z tą wnikliwością. Polacy są na ogół uczciwi i na pewno by tego nie wykorzystali.

Ograniczenia związane z małoletnim

Nie każdy może samodzielnie korzystać z roweru. Młodzież, która nie ukończyła 18 lat będzie mogła się zalogować do systemu tylko po udzieleniu zgody przez rodzica. Jest to zrozumiale, bo w ślad za przystąpieniem do umowy idą także zobowiązania, np. obowiązek ponoszenia opłat. Plusem jest jednak to, że mając już konto można wypożyczyć jednocześnie aż 4 rowery.

Jak użytkować rower

Ta część powinna być dla wszystkich użytkowników oczywista (ale nie jest, bo widzę obdrapane siodełka i urwane koszyki). To jasne, że powinno się o rower dbać szczególnie, jako że jest to cudza własność, aby móc oddać rower sprawny technicznie, w takim samym stanie jak w momencie wypożyczenia.

Korzystanie z rowerów Veturilo może się odbywać wyłącznie w celach niekomercyjnych. A zatem pomysł żeby otworzyć rowerową firmę kurierską w oparciu o system Veturilo raczej nie wypali.

Zabroniona jest jazda na tzw. gazie i po używkach, a nawet po silnych lekach, w tym po lekach przeciwalergicznych. Jeśli zarobisz mandat ty jesteś zobowiązany do jego zapłaty a nie operator.

Postaram się nie przekraczać dozwolonych prędkości i odstawić Zyrtec.

Koszyk, toga, akta

Zastanawiałam się co zrobić z togą i aktami. Okazuje się, że Veturilo mają z przodu koszyk! Tyle, że jest jeden szkopuł. Zgodnie z regulaminem, koszyk jest dostosowany wyłącznie do przewożenia lekkich przedmiotów do 15 kg. Co oznacza, że rowerem Veturilo z pewnością nie dojadę na rozprawy w procesach budowlanych, na które z reguły wlokę za sobą tony akt.

Wypowiedzenie umowy

Umowę można wypowiedzieć w dowolnym czasie, za 14 dniowym wypowiedzeniem. Warunkiem jest uzupełnienie konta tak, aby pokryć ewentualne zaległości w opłatach.

***

Wygląda mi na to, że dam rade z tymi formalnościami, rejestracjami, linką i urządzeniem.

Moje wątpliwości dotyczą jeszcze zapisu, zgodnie z którym akceptacja regulaminu jest równoznaczna z: oświadczeniem o stanie zdrowia umożliwiającym bezpieczne poruszanie się na rowerze (to jest OK) oraz potwierdzeniem umiejętności jazdy na rowerze (no nie wiem…to było tak dawno…)

No dobrze, …. raz kozie śmierć.

Regulamin akceptuję.

W następnym wpisie opowiem o wrażeniach Prawnika na macierzyńskim z jazdy po mieście (bo coś mi mówi, że będzie niezła jazda).

Macie jakieś doświadczenia z tym sprzętem?