Co mnie skłoniło do popełnienia tego wpisu?
Następujące wykopalisko z netu:
„Oglądałam niedawno „pierwszą miłość: i tam dziewczynka siedziała w foteliku z przodu podczas kontroli policyjnej i nic nie było. Czyli można?”
No i co wy na to?
Od siebie chciałam dodać, że na większości filmów, które ostatnio widziałam kierowca rozmawia z telefonem przy uchu. Czy to oznacza, że zestawy głośnomówiące już nie obowiązują?
Fotelik z przodu czy z tyłu
A teraz poważnie. Sama kiedyś zastanawiałam się nad tą kwestią, tj. czy i kiedy można wozić dziecko na przednim siedzeniu i w jakim kierunku powinno być odwrócone. Jeśli poczytacie sugestie na forach internetowych, znajdziecie skrajnie różne, czasem „zabawne” porady. Jednak kwestia jest poważna, bo przecież chodzi o bezpieczeństwo. Sprawdziłam w przepisach Prawo o ruchu drogowym i opowiem wam, co mi z tego wyszło.
W samochodzie wyposażonym w pasy bezpieczeństwa (o kurcze a są jeszcze inne?) dziecko w wieku do 12 lat, nieprzekraczające 1,5 m wzrostu, przewozi się co w foteliku ochronnym lub innym urządzeniu technicznym przeznaczonym do przewożenia dzieci, odpowiadającym wadze i wzrostowi dziecka oraz właściwym warunkom technicznym.
Przekładając to na nasze, jeśli masz takie dziecko musisz mieć fotelik. Jeśli dziecko jest już za duże na fotelik, a łapie się wiekowo lub wzrostowo do powyższej kategorii, musisz zapewnić mu inne siedzisko np. siedzenie podwyższające z wysokim oparciem.
Najbezpieczniej wozi się dziecko wtedy, kiedy fotelik jest ustawiony tyłem do kierunku jazdy. Jednak nie zawsze jest to możliwe.
Przewożenie z przodu a poduszka powietrzna
Powszechnie, błędnie się przyjęło, że gdy chcesz patrzeć na dziecko w trakcie jazdy, to najkorzystniej jest wyłączyć przednią poduszkę powietrzną i zainstalować dzieciaka tyłem do kierunku jazdy na miejscu pasażera obok kierowcy. Po pierwsze, nie w każdym aucie można poduszkę wyłączyć, a poza tym nawet, jeśli w twoim się da, to i tak jest to nieprawidłowe.. Przepis bowiem bezwzględnie zabrania przewożenia w foteliku dziecka siedzącego tyłem do kierunku jazdy na przednim siedzeniu auta wyposażonego w poduszkę powietrzną dla pasażera. Czyli nie jest ważne czy udało ci się ją wyłączyć, czy jest zepsuta. Jeśli auto jest fabrycznie wyposażone w takową, zapomnij o przewożeniu dziecka tyłem. Zakaz ten wynika z tego, że dochodziło do przypadków kiedy to mimo „wyłączenia” poduszka się otworzyła, bo albo została nieprawidłowo odłączona, albo mechanizm zawiódł. Nie będę się teraz o tym rozpisywać, ale skutki otwarcia takiej poduszki dla małego dziecka siedzącego tyłem mogą być śmiertelne. Więcej o tym możecie poczytać na bardzo przydatnym portalu www.fotelik.pl.
Dodam jeszcze, że za brak fotelika Policja może cię ukarać mandatem w wysokości 150 zł oraz 6 punkami karnymi.
Znajdź mi taxi z fotelikiem, to cię ozłocę
Zasada polegająca na tym, że małe dzieci przewozi się w fotelikach, doznaje kilka wyjątków. Najbardziej irytuje mnie jeden z nich, a mianowicie TAKSÓWKA.
Efekt tego niezrozumiałego dla mnie wyjątku ustawodawcy jest następujący.
Któregoś razu, kiedy zamawiałam taksówkę żeby pojechać nią z dzieckiem na lotnisko, pamiętam to dobrze, bo trochę mi się śpieszyło. Oczywiście poprosiłam panią w korporacji taksówkowej o przysłanie taxi z fotelikiem. Nie widziałam jej twarzy, ale po tonie głosu odniosłam wrażenie, że zdecydowanie przegięłam.
No dobra myślę sobie, przepis jest, jaki jest (nie mamy na to wpływu), ale czy nie przyszło wam do głowy, że są klienci, którym zależałoby jednak na bezpiecznym przewiezieniu swojego dziecka? Nie mówię, że każde auto ma być tak wyposażone, ale czy w korporacji która dysponuje flotą kilkuset aut nie ma żadnego wyposażonego w taki unikalny, futurystyczny, sprzęt jak fotelik dla dziecka?
Nie. Bo przepisy nie wymagają.
Wiem, że nie wymagają, ale niektórzy rodzice mogą tego oczekiwać bez względu na przepisy. Może i dziwni tacy rodzice, ale przecież to wasi klienci …..
Nie. Nie mamy takiego obowiązku.
No i gadaj z taką.
Dzwonie do innej korporacji. Usłyszałam dokładnie to samo. Czas upływa. Mam na linii następną. Ta sama śpiewka. I kolejna. Ponownie fiasko. Nie mają takiego obowiązku. Kropka.
Powiem wam, że w całej stolicy jest tylko jedna, góra dwie korporacje, w których jeżdżą dosłownie po 2 auta z fotelikiem dla dzieci. Żeby było ciekawiej, kiedy już w końcu się dowiedziałam, która to korporacja, usłyszałam, że jest to usługa nietypowa i extra ekskluzywna, a zatem do każdego takiego fantazyjnego kursu należy doliczyć minimum 20 złotych.
Dołożyłam do tego kursu, bo co tu zrobić. I tak byłam szczęśliwa, że zdołałam skorzystać z tej luksusowej usługi przed odlotem mojego samolotu.
Skąd ten wyjątek w przepisach?
Nie mam pojęcia!
To, że nie stosuje się fotelików w środkach komunikacji miejskiej – mogę jeszcze zrozumieć. Trudno żeby za każdym razem do autobusu brać własny fotelik. Jednak kompletnie nie pojmuję, dlaczego nie stosuje się obowiązkowo fotelików w taksówkach. Czy ktoś może mnie oświecić, co za tym przemawia?
Wygoda kierowcy?
Samochód przeznaczony na taksówkę poddaje się innym prawom fizyki?
W taksówce przecież można zginąć z takim samym powodzeniem, jak w innym pojeździe.
Czy mieliście okazję jechać taksówką w Warszawie w porach późno wieczornych, kiedy to miasto na chwilę jest wolne od korków, po 3 pasmowych, dajmy na to Alejach Jerozolimskich? Kto jechał ten wie, że można to zrobić naprawdę szybko. I na ogół robi się tak. Warszawscy taksówkarze odbijają sobie w ten sposób stanie w korku za dnia. Podejrzewam, że w innych miastach jest podobnie.
A może wy mi powiecie dlaczego ustawodawca założył, że ustanowionym przez siebie przepisem prawa zdoła powstrzymać prawa fizyki?