Polaku, wypnij pierś!

W dniu 11 listopada 1918 r. Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową i naczelne dowództwo podległych jej wojsk polskich. Wtedy także Niemcy podpisały zawieszenie broni kończące I wojnę światową.

Dla Polski oznaczało to NIEPODLEGŁOŚĆ!

Po 123 latach niewoli…

Duma…

123 lat, w czasie których, na skutek trzech kolejnych rozbiorów państwo polskie zniknęło z mapy.

123 lat przeladowań Polaków, zakazu mówienia w języku ojczystym, zakazu swobody wyznawania wiary, zakazu uczenia się historii i kultury Polski.

Mimo tego wszystkiego, polski duch przetrwał, a naród zdołał odzyskać niepodległość.

Było to możliwe dzięki temu, że Polacy nigdy nie utracili swojej tożsamości narodowej. Niepodległość była najwyższym dobrem dla większości narodu ze wszystkich zaborów i warstw społecznych. Polacy masowo i honorowo ginęli za narodowe symbole, organizowali tajne struktury. Motywowały ich czyny i legendy powstańcze, literatura, sztuka i działalność oświatowa.

Dzisiaj zadając sobie pytania:

czy byłoby to możliwe do odtworzenia w obecnych czasach

czy Polskość miałaby szansę przetrwać

czy w Polakach drzemie jeszcze ten duch?

szczerze mówiąc waham się nad odpowiedziami.

Tożsamość narodowa

Tożsamość narodową tworzą 4 elementy:

1. wspólny język

2. wspólna historia

3. wspólna religia

4. wspólna kultura

Bez tych czterech elementów żadna tożsamość narodowa nie ma szans powstać i przetrwać. Te właśnie elementy zdecydowały, że Polsce się udało, mimo, że wydawałoby się to niemożliwe po 120 lat tępienia wszelkich objawów polskości. Świadczy to o wyjatkowej sile i determinacji Polaków.

Analizując tylko ostatni wiek naszej historii, jako naród doświadczyliśmy naprawdę wiele przeciwności losu.

Przetrwaliśmy zabory i I wojną światową, która była wyjątkowo bolesnym doświadczeniem, mającym wpływ na jedność narodu, bo około 2 milionów Polaków w mundurach trzech zaborców częto musiało walczyć przeciw sobie. Na szczęście przeważali jednak ci, którzy w walce o niepodległą Ojczyznę „na stos rzucili swój życia los”.

Przetrwaliśmy też II wojnę światową walcząc zarówno na lądzie, morzu, jak i w powietrzu. Braliśmy udział w wielu ważnych kampaniach, a zdaniem niektórych autorów polskie siły zbrojne zaangażowane w II wojnie światowej w walkę przeciw nazistom stanowiły czwartą co do wielkości armię aliancką w Europie. Brak precyzyjnych danych, ale zginęło około 6 mln Polaków.

Przeżyliśmy ponad 40 lat komunizmu, zbrodniczego systemu, który wcisnął nas pod buta Związku Radzieckiego, w czasie którego Polska nie mogła być niepodległym państwem, a częścią ZSRR. W podłych i zakłamanych czasach komunizmu Polaków, którzy podczas II wojny światowej walczyli o swój kraj, prawdziwych patriotów prześladowano i mordowano. NKWD i bezpieka walczyła z konspiracją niepodległościową wyjątkowo podstępnymi metodami.

Przykładowo w 1945 roku zwrócono się do żołnierzy Armii Krajowej z apelem o ujawnienie się i skorzystanie z amnestii. Jak się okazało było to podwójne oszustwo – nie dość że obiecywano „łaskę”, mimo iż przecież żołnierze Armii Krajowej nie popełnili przestępstw przeciwko Polsce, to jeszcze wydano tajną instrukcję by ujawniających się AK-owców po ich ewidencji „internować i odosobnić”.

W ten i inne podobnie haniebne sposoby udało zbrodniczemu systemowi pozbyć dziesiątki tysięcy Polaków, prawdziwych patriotów, którzy oddali za Polskę życie.

Potem przyszedł czas na kolejne 26 lat III RP, w czasie których niestety nie ukarano prawie nikogo za udział w zbrodniach systemu komunistycznego. Dzięki takim ludziom jak m.in. gen. Kiszczak, czy A. Michnik (architekci okrągłego stołu i III RP) postanowiono odciąć „grubą kreską” PRL od III RP i nie rozliczać nikogo za dotychczasową działalność. W „Gazecie Wyborczej” czytaliśmy wówczas takiego rodzaju zachęty jak ta poniżej (o przedstawicielach dawnej nomenklatury):

„To musi byc oferta do całego aparatu (…) trzeba tym ludziom otworzyć możność ubiegania się o przejmowanie na własność części majątku, którym obecnie zarządzają, jeśli dają nie gorsze od innych gwarancje jego wykorzystania. Na pewno zaś należy im obiecać co najmniej roczne wypowiedzenie z zachowaniem realnej wartości zarobków, zachowanie przywilejów niechby drażniących, wszechstronną pomoc przy podejmowaniu nowego zajęcia czy samodzielnej dzialalności gospodarczej. Ewentualnie wcześniejsze, odpowiednio korzystniejsze emerytury. Oraz – co ważne-żadnych osobistych rozliczeń z tytułu ich wcześniejszej działałności”. (1)

Dzięki takiej ideologii, podsycanej do dnia dzisiejszego przez niektóre środowiska Polakom niestety nie udało się, tak jak np. Czechom, rozliczyć ludzi, którzy stali za tamtym systemem i powiedzieć im raz na zawsze:

„Żegnajcie, nie ma dla was miejsca w wolnej Polsce”.

Przeciwnie, w III RP miejsce dla tych osób się znalazło.

„Gruba kreska” nie wyeliminowała tych ludzi ani z polityki, ani z życia społecznego, ani gospodarki. Ugrupowania lewicowe aż do 25 października 2015 r. stanowiły część polskiego parlamentu. Osoby te działały politycznie nie tylko zresztą pod szyldem SLD. Wiele z nich trafiła do Wojskowych Służb Informacyjnych i nadal wykorzystywała nieograniczoną władzę, tyle ze do potajemnych interesów. Zgodnie z zacytowanym z Gazety Wyborczej apelem, część zdołała zasiąść w radach nadzorczych wielu polskich spółek lub objęła inne intratne stanowiska, które przez minione lata nagminnie były obsadzane ludźmi z byłego układu. Do dzisiaj otrzymują oni wysokie pensje lub emerytury, a wdowy po tych, którzy zmarli (i ich rodzina) wysokie renty rodzinne.

Przykład? Wdowa po gen. Kiszczaku, który jako jeden z nielicznych został przez sąd prawomocnie skazany na dwa lata więzienia (ale żeby nie było za surowo to w zawieszeniu) za udział w „związku przestępczym o charakterze zbrojnym„, który przygotowywał stan wojenny. A zatem gen. Kiszczak był prawomocnie osądzonym przestąpcą za działalność przeciwko Polsce i Polakom. Mimo tego, żona po jego śmierci otrzymuje od państwa polskiego ponad 7.6 tyś renty miesięcznie.

Co więcej, obecności tych ludzi w życiu III RP ani się nie wstydzono, ani specjalnie nie ukrywano.

Przykład? W 2010 r. generał Jaruzelski, ostatni dyktator PRL, człowiek winny zdrady i zbrodni wobec narodu i państwa polskiego, z krwią Polaków i Żydów na swych rękach został zaproszony przez byłego Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego (2), z którego to zaproszenia gen. Jaruzelski skorzystał! A jakże!

A kiedy generałowi przyszło pożegnać padół ziemski, ww. Prezydent III RP oddał mu hołd należny bohaterowi narodowemu, żegnając go tymi słowy:

„Jako człowiek z pokolenia Solidarności żegnam jednego z ostatnich – symbolizujących trudny, a często tragiczny los pokolenia czasów powojennych, pokolenia głębokich, bolesnych podziałów – polityka, żołnierza, człowieka dźwigającego ciężar odpowiedzialności za najtrudniejsze i za najbardziej chyba dramatyczne decyzje w powojennej historii Polski.
Jestem jednak pewien, że żegnam także rodaka, który nie tylko potrafił docenić, ale i głęboko pozytywnie przeżył wielkość dobrej zmiany, w której aktywnie uczestniczył, a która przecież zaowocowała polską wolnością i niepodległością (…) Śpij kolego w ciemnym grobie, niech się Polska przyśni tobie”.

To ostatnie zdanie wzruszyło mnie dogłębnie. Podoba mi się z uwagi na wymowę.

Raz – Prezydent podkreślił, iż łączyły go dość bliskie stosunki ze zmarłym, o których nie chcę celowo w tym miejscu wspominać.

Dwa – biorąc pod uwagę życiorys denata, Prezydent raczej powienien mu życzyć zmarłemu kumplowi żeby przyśnił mu się ZSRR, w którego interesie ów zmarły całe życie działał, a nie znienawidzona Polska. Jeśli życzenia dobrotliwego kolegi się spełniły, to śmiem twierdzić, że generał chyba przewraca się w grobie.

Dodam na koniec, że zmarłego „bohatera narodowego” pochowano na na Powązkach w wojskowej kwaterze obok ludzi, którzy oddali życie za Polskę.

Przypadek generała Jaruzelskiego to taki papierek lakmusowy dla oceny III RP i postaw jej najwyższych urzędników państwowych, który niestety dowodzi, że Polska, wbrew pozorom nie zrzuciła do końca jarzma komunistycznego ustroju.

Mając to wszystko na uwadze, uważam, że jeszcze dużo pracy przed nami, Polakami, żeby wyeliminować te i inne patologie. Przypadków patologii mogłabym jeszcze mnożyć, ale na tych celowo zakończę, bo nie o tym jest ten wpis. Chcę wierzyć, że jesteśmy na dobrej drodze żeby je wyeliminować.

Reasumując, Polacy pokonali długą i wyboistą drogę, żeby odzyskać niepodległość i znaleźć się w obecnym miejscu. Z tego mogą i powinni być dumni.

Dlatego z okazji Dnia Niepodległości życzę wszystkim swoim rodakom żeby nosili pierś wypiętą do przodu, a głowę uniesioną wysoko.

Żeby nie dali sobie wmówić, że powinni się wstydzić tego, że są Polakami.

Żeby przestali się nawzajem oczerniać i nauczyli odpowiednio reagować na oszczerstwa pod adresem Polski i Polaków, żeby sprawiedliwość odzyskała swoje pierwotne znaczenie, a odpowiedź na wyżej postawione pytania była oczywista dla każdego z nas.

Tym optymistycznym akcentem skończę i idę wypoczywać na kanapę. Rano muszę wstać i być w dobrej kondycji, ponieważ postanowiłam wziąć udział XXVII Warszawskim Biegu Niepodległości.

Motywy mojej decyzji nie są już chyba dla nikogo tajemnicą.

Każdy uczestnik tego Biegu musi przebiec 10 km. Po tym jak w marcu tego roku przypadkowo odkryłam, że biegać to nawet prawnik potrafi, czerpię z tego swego rodzaju przyjemność i od czasu do czasu wypuszczam się w teren. Jednak 10 km to jest wciąż dla mnie wyzwanie, więc idę regenerować siły.

W Biegu ma wziąć udział 15 tyś osób -być może niektórych z was tam spotkam!

about author

admin

related articles