Opieka naprzemienna alternatywą dla „rodzica niedzielnego”
Czym jest opieka naprzemienna, jej wady i zalety oraz polska praktyka sądownicza w tym zakresie.
Jakiś czas temu prezentowałam popularną metodę ustalania kontaktów z dzieckiem. Polega ona na tym, że po rozstaniu rodziców dziecko na stałe mieszka z jednym z nich, a z tym drugim spotyka się dwa razy w tygodniu po dwie godziny plus w co drugi weekend i święta.
Jest to tak zwany „polski standard”, przy czym tajemnicą poliszynela jest to, że na ogół tym pełnoetatowym rodzicem jest matka, a niedzielnym – ojciec dziecka.
Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie jest to wygodne rozwiązanie dla ojców.
Ba! Wielu z nich skrzętnie z tej wygody korzysta, żeby nie powiedzieć, że jej nadużywa.
Niemniej, nie wszystkim ojcom takie rozwiązanie odpowiada ze względu na to, że odczuwają potrzebę przebywania z dzieckiem znacznie częściej niż posądza go o to sąd i wynika to ze stereotypów społeczeństwa.
Czym jest opieka naprzemienna?
Opieka naprzemienna polega na tym, że przykładowo dwa tygodnie dziecko mieszka z tatą, a kolejne dwa z mamą, dwa z tatą, i tak dalej. W praktyce oznacza to, że dziecko posiada komplet ubrań zarówno u mamy, jak i u taty, podobnie buty, zabawki, książki – wszystko podwójnie.
Za…
Dzięki takiemu rozwiązaniu rozwód rodziców nie musi dla dziecka oznaczać aż tak dramatycznej zmiany w życiu, tj. praktycznej utraty kontaktów z jednym z rodziców na rzecz niemal wyłącznych kontaktów z drugim.
W sytuacji, kiedy obojgu rodzicom zależy na tym, aby mieć realny udział w wychowaniu dziecka, które to wychowanie nie będzie się ograniczało do ogólnikowej i zdawkowej wymiany zdań: „co u ciebie?” opieka naprzemienna może być jakimś rozwiązaniem. Wówczas oboje rodzice w równym stopniu dzielą codzienne trudy i przyjemności związane z wychowaniem, począwszy od porannej toalety, poprzez odebranie dziecka ze szkoły, odrobienie z nim pracy domowej, a skończywszy na wspólnej kolacji i podsumowaniu wydarzeń z danego dnia. W dłuższej perspektywie system opieki naprzemiennej stwarza większe szanse na zbudowanie więzi z dzieckiem i utrzymanie z nim kontaktu zarówno przez mamę, jak i tatę.
Przeciw…
Przeciwnicy takiego wychowania wskazują na to, że dziecko wychowane w tym systemie pozbawione jest stabilizacji i nie ma poczucia przynależności do żadnego z domów. A jak wiadomo – stabilizacja dziecku jest bardzo potrzebna do prawidłowego rozwoju.
Zagraniczne doświadczenia
System opieki naprzemiennej dość dobrze jest znany i często stosowany w bogatszych krajach np. w Skandynawii, czy USA.
Dlaczego?
Choćby dlatego, że zorganizowanie podwójnego życia dla dziecka jest droższe. Spotykane są nawet takie przypadki, w których aby nie narażać dziecko na ciągłe zmiany miejsca zamieszkania rodzice inwestują w trzecie mieszkanie, w którym oni sami mieszkają naprzemiennie, zaś dziecko przebywa na stałe.
Powiedzmy sobie szczerze – jest to standard zdecydowanie nieprzystający do polskich realiów, w których nierzadko małżonków po rozwodzie nie stać życie osobno, a co dopiero wynajęcie/kupno trzeciego mieszkania.
Polski standard
W przypadku kiedy rodzice po rozstaniu mieszkają osobno, doświadczenie pokazuje, że tzw. „polski standard” niesie za sobą dużo wad, choćby takie, o których mowa w Czekam na ciebie tato. Poza tym rodzicowi, który stale ma do nadrobienia zaległości wychowawcze z minionego tygodnia, zaległości te w kolejnych miesiącach narastają i z czasem kontakty ograniczają się głównie do wymiany podstawowych informacji typu:
– Co u ciebie synu?
– W porządku.
– Jak pani w szkole?
– Głupia.
– Masz jakiegoś kolegę?
-Tak.
– To dobrze.
Nie bagatelizując argumentu psychologów o braku stabilizacji w przypadku opieki naprzemiennej – bo rzeczywiście może być to pewien problem – postawiłabym jednak na równoczesny kontakt z obojgiem rodziców.
Z moich obserwacji wynika, że nawet gdy ten „niedzielny rodzic” początkowo jest zaangażowany w wychowanie dziecka, to po kilku latach „niedzielnego dyżurowania” siłą rzeczy odpuszcza. Efekt jest taki, że dziecko w praktyce ma do dyspozycji tylko jednego rodzica. Dlatego uważam, że w ostatecznym rozrachunku większą krzywdę wyrządza dziecku odseparowując go od jednego z rodziców (pomijam tu przypadki patologicznych rodziców, od których dziecko należy kategorycznie zabrać). To nie budynek tworzy dom, ale ludzie w nim mieszkający. Jeżeli dziecko znajdzie miłość zarówno w jednym, jak i drugim mieszkaniu, oba będą dla niego jego własnym domem.
Opieka naprzemienna w polskich sądach
W polskich sądach opieka naprzemienna jest trudna do przeforsowania. Kiedy rodzice nie mogą dojść do porozumienia na temat wspólnej opieki, a to zdarza się najczęściej, sąd wyręczy ich w podjęciu decyzji i znając realia polskiego wymiaru sprawiedliwości – wychowaniem dziecka zaszczyci/obciąży jednego z rodziców, a tego drugiego pośrednio odstawi na boczny tor. Sąd nie orzeknie o opiece naprzemiennej nawet w sytuacji, gdy takiej opieki żądałoby tylko jedno z rodziców, drugie zaś byłoby temu przeciwne. Zbyt innowacyjny system jak na naszą polską rzeczywistość! Dlatego jedynym sposobem na osiągnięcie orzeczenia, które zezwalałoby na opiekę naprzemienną – jest wspólny zgodny wniosek obojga rodziców.
***
Jestem ciekawa jakie macie doświadczenia w tym zakresie i czy są wśród was jacyś „innowacyjni” rodzice, którzy mimo rozstania z partnerem, potrafiliby dziecku i sobie tak właśnie zorganizować życie, tj. opiekując się dzieckiem naprzemiennie.
Wielki szacunek dla tych, którym się to udaje!