Na ścieżce wojennej z bankiem i ubezpieczycielem

Dziś nietypowo jak na Prawnika na macierzyńskim, bo o finansach. Zresztą tak się złożyło, że to już drugi wpis w tym roku w tym temacie, bo poprzednio tematem były ubezpieczenia OC kierowców pojazdów.

A dlaczego o finansach?

Dlatego, że kobiety przebywające na macierzyńskim nie koniecznie interesują się tylko dziećmi i pieluchami. Dlatego, że życie składa się także z innych „przyjemności” np. takich jak spłacanie rat kredytu czy pożyczki. Ale także dlatego, że przecież zaglądają tu nie tylko aktualne matki i matki in spe.

Zapewne wielu wśród was, o ile nie każdy, ma lub miał zawartą umowę z bankiem, a jeśli nie bankiem to ubezpieczycielem.

Każdy więc wie, że takie umowy zawiera się na zasadach określanych przez bank, czy ubezpieczyciela – i w zasadzie nie ma tu żadnych negocjacji. Jak wynika z mojego prawniczego doświadczenia niewiele osób w ogóle czyta, co jest napisane w tych umowach.

Trudno się dziwić. Będąc prawnikiem sama niejednokrotnie zastanawiam się co autor zapisu miał na myśli, co więc mają powiedzieć osoby, które z prawem w ogóle nie mają do czynienia?

Nie dziwi więc, że klienci banków opierają się na rekomendacji ich pracowników, nie czytają przedłożonych do podpisu umów, zwłaszcza postanowień zapisanych małym drukiem, do którego w zestawie powinno się dodawać lupę. Lupa to jednak mało, bo nawet jak już doczytają, to w bardzo wielu przypadkach i tak nie są w stanie pojąć znaczenia tego, co przeczytali. Mają więc do wyboru: podpisać albo nie podpisać umowy. Ich wybór najczęściej podyktowany jest określoną sytuacją życiową, brakiem świadomości, więc wiadomo jak wybierają.

Czy na pewno klient banku czy ubezpieczyciela jest bez wyjścia i musi się godzić na wszystko?

Otóż nie i zamierzam wam dziś o tym opowiedzieć. Zamierzam to uczynić, gdyż zwłaszcza ostatnio sporo osób o to pyta, a jak wiecie – nie jestem w stanie odpowiedzieć każdemu z osobna. Mam nadzieję, że ten wpis rozjaśni nieco sytuację i zachęci was do „brania sprawy w swoje ręce”.

Od 2015 roku istnieje instytucja Rzecznika Finansowego. Kiedyś to funkcjonowało jako Rzecznik Ubezpieczonych (na studiach nazywaliśmy go pieszczotliwie „RzU”), do którego działalności i (braku) aktywności można było mieć pewne zastrzeżenia. Dziś klienci mają „po swojej stronie” Rzecznika Finansowego („RF”), który został powołany ustawą o rozpoznawaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego i o Rzeczniku Finansowym właśnie po to, żeby wspierać osoby, które zmagają się z rożnymi podmiotami rynku finansowego. Jak sama nazwa wskazuje ustawa określa procedury składania reklamacji, ale także udział RF w sporze z bankiem, ale nie tylko, bo również w sporze z ubezpieczycielami, spółdzielczymi kasami oszczędnościowo-kredytowymi, funduszami inwestycyjnymi, emerytalnymi, instytucjami pożyczkowymi, czy wreszcie Ubezpieczeniowym Funduszem Gwarancyjnym i Polskim Biurem Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Jest tego trochę, dlatego dalej dla uproszczenia będę pisać już tylko o bankach, ale pamiętajcie, że krąg tych podmiotów jest szerszy.

Jak patrzę na aktywność Rzecznika Finansowego, to chyba cieszę się z tej przemiany 😉 RF ma siedzibę w Warszawie i powoływany jest na 4 lata, pracuje poprzez swoje Biuro. Jak ktoś chce więcej o samej instytucji, to niech zajrzy do ustawy. Ja dziś opowiem o tym, jakie korzyści możecie mieć ze skierowania swojej sprawy do RF.

Reklamacja

Jeżeli jesteś klientem banku i uważasz, że twoje prawa zostały naruszone lub sytuacja powtarza się cyklicznie, to pamiętaj, że choćbyś podpisał umowę, która zawiera postanowienia uprawniające bank do danego – twoim zdaniem bezprawnego – działania, masz prawo zwrócić się do tego podmiotu z Reklamacją.

Pamiętaj:

RF, nie zajmie się twoją sprawą, jeśli nie wykorzystasz ścieżki reklamacyjnej.

Reklamację możesz złożyć zarówno pisemnie, jak i telefonicznie. Bank ma obowiązek rozpatrzyć ją w terminie 30 dni. W szczególnie skomplikowanych przypadkach, w których się nie wyrabia w terminie, bank powinien wyjaśnić ci przyczynę opóźnienia i określić inny nie dłuższy niż 60 dniowy termin. Bank nie może ci odpowiedzieć na zasadzie „nie, bo nie”. W odpowiedzi powinien zawrzeć uzasadnienie prawne swojego stanowiska. Powinien pouczyć klienta o możliwości odwołania, o ile podmiot ten przewiduje tryb odwoławczy i o sposobie wniesienia tego odwołania. Powinien także poinformować cię o możliwości wystąpienia z wnioskiem o rozpatrzenie sprawy do Rzecznika Finansowego, a także wystąpienia z powództwem do sądu powszechnego ze wskazaniem podmiotu, który powinien być pozwany i sądu miejscowo właściwego do rozpoznania sprawy.

Pewnie zadacie mi pytanie co w tej sytuacji zrobić – od razu wejść z bankiem w spór sądowy, czy skierować swoje pierwsze kroki właśnie do RF. Tu nie ma jednej dobrej odpowiedzi.

Wiele osób boi się iść na tzw. wojnę z tak dużą instytucją jaką jest np. bank. RF jest właśnie po to to, żeby umożliwić klientowi rozwiązanie problemu w inny sposób.

Pozasądowe rozwiązywanie problemu, czyli tzw. mediacje.

Jeżeli procedura reklamacyjno – odwoławcza nie przyniesie pożądanego skutku, z czym należy się przecież liczyć, będąc klientem banku możesz złożyć wniosek do RF o wszczęcie postępowania mediacyjnego. We wniosku musisz szczegółowo opisać swój problem oraz wykorzystaną przez ciebie procedurę reklamacyjną. Dlatego też polecam ci złożyć tę reklamację w formie pisemnej, bo w ten sposób będziesz mieć dowód jej złożenia, który dołączysz do wniosku do RF. Mogę sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której ktoś złożył reklamację telefonicznie, a podmiot finansowy w ogóle nie zajął stanowiska. Stara prawnicza zasada prymatu pisemności na pewno się tutaj sprawdzi.

Pamiętaj:

Reklamację najlepiej wysłać pisemnie, pocztą, koniecznie listem poleconym – wypełniasz biały kwitek, bo inaczej także dowodu mieć nie będziesz. Z ostrożności tę samą zasadę zastosuj do wniosku wysyłanego do RF.

Opłata za wniosek o mediacje jest symboliczna – 50 zł, a w szczególnie uzasadnionych przypadkach RF może nawet zwolnić klienta z obowiązku uiszczania opłaty.

Bank ma obowiązek wziąć udział w tym postępowaniu, ale oczywiście nie ma obowiązku zawrzeć z klientem ugody. Nie ma co więc ukrywać, że często ktoś z instytucji finansowej stawia się wprawdzie na mediacjach, ale nie jest otwarty na rozmowy. Zastanawiasz się pewnie, że jeśli się tak dzieje często, to po co zawracać sobie głowę takimi mediacjami?

Z punktu widzenia klienta bardzo przydatne może okazać się to, iż w przypadku braku polubownego zakończenia postępowania, RF sporządza opinię, w której musi zawrzeć w szczególności ocenę prawną stanu faktycznego w prowadzonym postępowaniu. RF przeanalizuje twoją umowę i wskaże, czy jego zdaniem rzeczywiście umowa zawiera postanowienia bezprawne czyli tzw. abuzywne klauzule, co pozwoli ci na ocenę swoich szans w sporze sądowym. W tym momencie dysponujesz już opinią prawną RF, którą w mojej ocenie, możesz się posłużyć w sądowym sporze z bankiem powołując ją jako dowód w sprawie.

Inne uprawnienia RF

RF w przypadku stwierdzenia naruszenia prawa przez bank może na niego nałożyć karę pieniężną do wysokości 100 000 zł. Piszę o tym jednak na końcu, bo o ile być może wysokość tej kary mogłaby wywrzeć jakieś wrażenie na podrzędnej instytucji pożyczkowej, o tyle dla banku nie będzie to raczej odczuwalne. Dlatego wartość RF upatruje w innych jego kompetencjach – opisanych wcześniej.

about author

admin

related articles